Dru­ko­wa­ne ka­len­da­rze – psy­cho­lo­gia, ja­ko­ść dru­ku i tro­chę szczęściaPoprzedni artykuł 

Jed­ną z naj­wi­ęk­szych za­let bi­zne­so­wych ma­te­ria­łów dru­ko­wa­nych jest to, że ka­żdy, na­wet zna­ny od daw­na czy po­cząt­ko­wo ma­ło kre­atyw­ny po­my­sł z cza­sem mo­że oka­zać się suk­ce­sem. Jak to zro­bić? Wy­star­czy pa­mi­ętać o psy­cho­lo­gii klien­ta, pil­no­wać ja­ko­ści i mieć tro­chę szczęścia.

W 1962 ro­ku fi­lia du­żej fir­my po­sta­no­wi­ła stwo­rzyć wła­sny ka­len­darz, ale nie mia­ła na nie­go po­my­słu. Si­ęgnęła wi­ęc do te­go, co mia­ła pod ręką. Pa­mi­ęć o la­tach 50. by­ła ci­ągle ży­wa, a wraz z nią u szczy­tu po­pu­lar­no­ści by­ły pi­n-up girls. Pi­ęk­ne i uśmiech­ni­ęte dziew­częta, ubra­ne w roz­klo­szo­wa­ne su­kien­ki lub skąpe stro­je, królo­wa­ły na wszyst­kich pla­ka­tach. Wo­bec te­go fir­ma wy­pe­łni­ła ka­len­darz po­dob­ny­mi zdjęcia­mi, mo­że tyl­ko nie­co ład­niej­szy­mi niż te ma­so­we, które wi­sia­ły na ścia­nach w męskich po­ko­jach i biu­rach. Pu­bli­ka­cja nie by­ła pla­no­wa­na na­wet w for­mie cy­klicz­nej. Ot, wy­ra­zi­sty pre­zent dla wy­bra­nych klien­tów i part­ne­rów bi­zne­so­wych. Fir­ma na­zy­wa­ła się Pi­rel­li i przez ko­lej­nych 60 lat, aż do dzi­siaj, wy­dru­ko­wa­ła mi­lio­ny ka­len­darzy. Z cza­sem za­częła za­trud­niać naj­słyn­niej­sze mo­del­ki i naj­lep­szych fo­to­gra­fów. Ar­chi­wal­ne wy­da­nia sprze­da­wa­ne są na au­kcjach in­ter­ne­to­wych ja­ko pro­dukt ko­lek­cjo­ner­ski.

Ka­len­da­rze czy­li si­ła oko­licz­no­ści

Sku­tecz­no­ść ka­len­da­rzy wy­ni­ka ze spe­cy­ficz­nej mo­ty­wa­cji kon­su­men­tów, zwi­ąza­nej z cy­klem ży­cia ta­kie­go pro­duk­tu. Ku­pu­je­my go zwy­kle je­sie­nią, na ko­lej­ny rok ka­len­da­rzo­wy. Nie ru­ty­no­wo, lecz w okre­ślo­nych oko­licz­no­ściach, tyl­ko raz w ro­ku. Jak wy­ni­ka z ba­da­nia, które­go wy­ni­ki za­pre­zen­to­wa­no na ła­mach „Jo­ur­nal of Re­ta­ilin­g”, gdy ku­pu­je­my pro­duk­ty w zwi­ąz­ku z okre­ślo­ną oka­zją, je­ste­śmy bar­dziej skłon­ni za­pła­cić wi­ęcej. Bar­dziej też zwra­ca­my uwa­gę na ja­ko­ść. Sz­cze­gól­nie do­ty­czy to ma­rek pro­duk­tów uży­wa­nych w sy­tu­acjach spo­łecz­nych, a ta­kże wła­śnie ta­kich, których kon­sump­cja nie jest re­gu­lar­na, ru­ty­no­wa. Ka­len­da­rze, ku­po­wa­ne w biu­rach raz w ro­ku, są jed­ny­mi z nich.

Sprze­daw­cy sza­cu­ją, że w za­le­żno­ści od ka­te­go­rii pro­duk­to­wej co naj­mniej jed­na trze­cia sprze­da­ży de­ta­licz­nej do­ko­nu­je się w li­sto­pa­dzie i grud­niu. Jest to zwi­ąza­ne wła­śnie z tym, że jest to okres in­ten­syw­ne­go ob­da­ro­wy­wa­nia się pre­zen­ta­mi. Da­wa­nie pre­zen­tów jest ci­ągle jed­nym z naj­wa­żniej­szych ry­tu­ałów rów­nież w bi­zne­sie. Ob­da­ro­wa­ny otrzy­mu­je coś za dar­mo. To naj­bar­dziej wi­ęzio­twór­cza funk­cja da­ru, bo w mo­men­cie wręcza­nia pre­zen­tu jest to czyn­no­ść bez­in­te­re­sow­na. Oczy­wi­ście dar­czy­ńca ma cel dłu­go­fa­lo­wy – jest nim na­wi­ąza­nie i utrzy­ma­nie re­la­cji, która przy­nie­sie kie­dyś wy­mier­ne ko­rzy­ści.

Ka­len­da­rze dru­ko­wa­ne wy­ma­ga­ją rze­tel­no­ści

W in­ter­ne­cie kon­su­ment sty­ka się co­dzien­nie z set­ka­mi prze­ka­zów. Ma ka­len­darz na smart­fo­nie i w ta­ble­cie. Wszyst­kie są uży­tecz­ne, ale nie­ja­ko abs­trak­cyj­ne, bo po­zba­wio­ne po­sta­ci fi­zycz­nej. Druk jest za to czy­mś na­ma­cal­nym. Ła­twiej zbu­do­wać wo­kół nie­go od­po­wied­nią nar­ra­cję, ła­twiej też uczy­nić go ele­men­tem bi­zne­so­wych ry­tu­ałów. Dla­te­go uwiel­bia­ją go fa­na­ty­cy no­wych tech­no­lo­gii, co wi­dać w Do­li­nie Krze­mo­wej za­ko­cha­nej w mar­ce no­te­sów Mo­le­ski­ne. Ty­le że nie ma nic za dar­mo. Druk, czy­li prze­kszta­łca­nie za po­mo­cą pro­ce­su fi­zy­ko­che­micz­ne­go kon­cep­cji kre­atyw­nej z po­sta­ci cy­fro­wej wi­docz­nej na ekra­nie do po­sta­ci fi­zycz­nej, wy­ma­ga od­po­wied­niej rze­tel­no­ści i ja­ko­ści.

Mar­ki wie­dzą, że in­we­sty­cja z cza­sem się opła­ci. An­ga­żu­ją pra­cow­ni­ków i two­rzą wła­sne kre­atyw­ne ka­len­da­rze. Ros­smann przed­sta­wiał pra­cow­ni­ków po­szcze­gól­nych dzia­łów, we wszyst­kich sty­li­za­cjach wy­ko­rzy­stu­jąc wy­łącz­nie pro­duk­ty do­stęp­ne w skle­pie. Kre­acje uszy­to wi­ęc ze ście­re­czek, gor­se­ty zaś wy­ko­na­no z opa­ko­wań po środ­kach pio­rących. W ka­len­da­rzach po­ja­wia­li się ta­kże mężczy­źni czy pra­cow­ni­ca w ci­ąży.

Cza­sem ze­sta­wie­nia by­wa­ją od­wa­żne i pro­wo­ka­cyj­ne. Pro­du­cent drew­nia­nych tru­mien Lind­ner co ro­ku przy­go­to­wu­je ka­len­darz, w którym na­gie mo­del­ki po­zu­ją z trum­na­mi. W po­przed­nich edy­cjach ka­len­darze przed­sta­wia­ły ko­bie­ty. Mo­del­ki po­zo­wa­ły w oto­cze­niu na­tu­ry (2018), w sty­li­sty­ce re­tro (2016) czy wcie­la­ły się w sa­mą śmie­rć (2017). W pro­jek­cie ka­len­darza na 2020 rok po­ja­wił się mo­tyw ko­ńca świa­ta. Zdjęcia by­ły bar­dziej re­por­ta­żo­we, bez obrób­ki Pho­to­sho­pem. Co cie­ka­we, we­dług pier­wot­ne­go po­my­słu sprzed de­ka­dy ka­len­darze Lind­nera mia­ły być po­da­run­ka­mi dla part­ne­rów fir­my z bra­nży po­grze­bo­wej. Sta­ły się jed­nak tak po­pu­lar­ne, że wy­sy­ła się je naj­różniej­szym podmio­tom, na­wet za gra­ni­cę.

Mi­strzem w wy­ko­rzy­sta­niu ka­len­da­rzy ja­ko na­rzędzia do­cie­ra­nia do kon­su­men­tów jest Ry­ana­ir. Ja­ko mar­ka bun­tow­ni­cza opie­ra swój prze­kaz na skan­da­lu. Ste­war­de­sy li­nii po­ka­zy­wa­ły swe wdzi­ęki w skąpych uni­for­mach, a zy­ski ze sprze­da­ży wy­dań prze­zna­cza­no na ce­le cha­ry­ta­tyw­ne.

Nie ozna­cza to jed­nak, że ka­len­da­rze są na­rzędziem za­re­zer­wo­wa­nym dla naj­wi­ęk­szych ma­rek. Uni­wer­sal­ną pod­sta­wę sta­no­wią dwa klu­czo­we czyn­ni­ki. Po pierw­sze – ja­ko­ść dru­ku, po dru­gie – kre­atyw­ny pro­jekt. Na stro­nie Ch­ro­ma.pl mo­żna wy­brać różne for­ma­ty w za­le­żno­ści od po­my­słu kre­atyw­ne­go fir­my. Do­stęp­ne są ka­len­da­rze trój­dziel­ne, jed­no­dziel­ne, li­stwo­wa­ne, spi­ra­lo­wa­ne czy szy­te.

https://www.chro­ma.pl/pl/c/ka­len­da­rze­/ca­t_7

Ka­len­da­rze dru­ko­wa­ne i ich ka­rie­ra w ostat­nich la­tach po­ka­zu­ją, że re­la­cje kon­su­men­tów i ma­rek nie po­le­ga­ją na tym, że to, co fi­zycz­ne stoi w sprzecz­no­ści z tym, co cy­fro­we. Ży­je­my w świe­cie, w którym kre­acja i pro­duk­cja ma­te­ria­łów są co­raz bar­dziej zdi­gi­ta­li­zo­wa­ne. Trze­ba tyl­ko pa­mi­ętać o pod­sta­wach: dbać o ja­ko­ść dru­ku i ko­rzy­stać z usług spraw­dzo­nych do­staw­ców.

Ar­ty­kuł przy­go­to­wa­ny we współpra­cy z dru­kar­nią in­ter­ne­to­wą Ch­ro­ma.pl

 Pro­duk­cja: We­bFa­bri­ka 1999–2025 | Kon­takt | Re­gu­la­min | Po­li­ty­ka Pry­wat­no­ści