Biznes powoli odchodzi od koncepcji klasycznej drukarki biurowej. W najbliższych latach wzrost sprzedaży atramentowych urządzeń wielofunkcyjnych szacowany jest na prawie 8 proc. Powód? – Biznes coraz częściej potrzebuje elastycznych rozwiązań, które łączą świat cyfrowy i papierowy, a także, które poprzez chmurę umożliwiają im zdalny dostęp do urządzenia – oceniają eksperci Canon Polska.
Z najnowszego raportu IDC pt. „Western Europe Business Inkjet Forecast 2020–2024" wynika, że wartość rynku biurowych urządzeń atramentowych będzie w najbliższych latach wyraźnie rosła. Skumulowany wskaźnik wzrostu dla tego segmentu branży wyniesie około 5 proc. w skali roku.
Choć wyliczenia ekspertów IDC dotyczą rynków Europy Zachodniej, także w Polsce możemy spodziewać się podobnych rezultatów – twierdzą eksperci Canon. - Atrament coraz częściej wypiera toner, bo jest tańszy w eksploatacji, a jakość wydruków atramentowych polepsza się z roku na rok – uważa Michał Młynarczyk, Professional Print Product Manager w Canon Polska. - Tymczasem w polskich biurach niemal 90 proc. drukarek stanowią obecnie starsze urządzenia tonerowe. To duża część rynku do zagospodarowania - dodaje.
Opublikowane przez IDC trendy analityczne nie są jedynym raportem, który w ostatnim czasie opowiedział o sytuacji na rynku urządzeń atramentowych. Jak wynika z analizy firmy konsultingowej Smithers, wartość światowego rynku druku atramentowego przekroczy w tym roku 80 miliardów dolarów. Co więcej, może się ona zwiększyć nawet o 2/3 w ciągu następnych pięciu lat.
Koniec klasycznych drukarek?
Tym, co najbardziej zwraca uwagę w szacunkach IDC, jest znacząca dysproporcja między sprzedażą klasycznych drukarek i biurowych urządzeń wielofunkcyjnych. Zaledwie 10 proc. urządzeń, kupowanych obecnie przez biznes, jest określanych mianem „drukarki”. Wedle prognoz ich sprzedaż będzie spadać, by w 2024 roku osiągnąć zaledwie 7 proc. rynku. Resztę zajmie gałąź atramentowych urządzeń wielofunkcyjnych, dla których skumulowany wskaźnik wzrostu wyceniany jest na 7,6 proc. w skali rocznej.
- Dzisiejszy biznes potrzebuje przede wszystkim elastyczności. Liczy się to, aby urządzenie mogło jednocześnie drukować i skanować, aby było szybkie oraz zapewniało synergię świata cyfrowego i papierowego. Dzięki coraz większemu wykorzystaniu oprogramowania w chmurze obliczeniowej, większy nacisk kładzie się też na zdalny dostęp do urządzenia. Tego oczekują dziś klienci, a my jako producenci, musimy zaoferować im maszynę dużo bardziej zaawansowaną niż zwykła drukarka - wyjaśnia Michał Młynarczyk.
Sprzedaż urządzeń wielofunkcyjnych ożywi rynek po kryzysie
Jak podkreślają analitycy IDC, firmy dostrzegają korzyści nie tylko w poprawieniu swojego bezpieczeństwa oraz obniżeniu kosztów bieżącej eksploatacji. Dla wielu przedsiębiorstw coraz bardziej istotny jest ekologiczny wymiar w pełni przetwarzalnych opakowań po tuszu oraz niższe wykorzystanie energii przez maszyny atramentowe.
Przyszłość może przynieść większą konsolidację rynku wokół kluczowych producentów urządzeń. Odmienną sytuację prognozuje się z kolei na rynku samego atramentu, gdzie prawdopodobnie pojawi się większa liczba dostawców nieoryginalnych produktów.
Z raportu IDC wynika również, że koronawirus odcisnął piętno na prognozach rozwoju zachodnioeuropejskiego rynku urządzeń atramentowych. Przewidywania na najbliższe lata nie są tak optymistyczne, jak choćby pół roku temu. Jednak producenci przekonują, że nie ma się czym martwić:
- Sytuacja branży ulega drobnym wahaniom, ale nie powinna się znacznie pogorszyć – komentuje Michał Młynarczyk. - Cały czas prognozowane są znaczne wzrosty sprzedaży. Wiemy, że mamy jeszcze sporo do zrobienia, bo cyfrowa transformacja biznesu w wielu branżach dopiero się rozpoczyna. Wzrost zainteresowania atramentowymi urządzeniami wielofunkcyjnymi to tylko jedna z licznych oznak ożywienia rynku – podsumowuje ekspert.
Na podstawie informacji firmy Canon